Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze

i

Autor: Marek M Berezowski/REPORTER

Wiadomości

Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej został sprofanowany. Sprawcą okazał się zakonnik

Cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej został okradziony. Sprawca zabrał złote korony Matki Boskiej i Dzieciątka, zdarł sukienkę wysadzaną perłami. Zniknęły też liczne wota pozostawione przez uzdrowionych. Zdarzenie wywołało wielkie poruszenie wśród wiernych zwłaszcza dlatego, że sprawcą okazał się paulin. Od tego momentu minęło już 115 lat, ale wciąż wiele faktów pozostaje niejasnych.

Historia sprofanowania obrazu Czarnej Madonny wstrząsnęła Polakami. Zwłaszcza, że stał za tym zakonnik Damazy Macoch. Prasa rozpisywała się o jego wyczynach, wśród których sama kradzież cennych przedmiotów była najmniejszym przestępstwem. Okazało się, że miał na koncie także zabójstwo. A to wszystko działo się za klasztornymi murami na Jasnej Górze.

Pierwszy spostrzegł świętokradztwo dzwonnik Bolesław, który przed godziną 5-tą rano poszedł na chór – poinformowała „Gazeta Częstochowska” 23 października 1909 roku. „Zasłona cudownego obrazu podniesiona i podparta dwiema świecami… Część wotów w pośpiechu porzucona wala się u stóp obrazu… Z obrazu spogląda przenajświętsza Panienka, odarta z sukni i korony, spogląda boleśnie jakby i smutno…” - opisano.

„Czego tu nie ma?” – wyliczał w 1910 r. warszawski tygodnik „Świat” niektóre wątki sprawy Macocha. „Kradzież, fałszerstwo, zabójstwo, świętokradztwo. I ta kradzież jest zabieraniem ofiar ludu od ust nieraz sobie odejmującego… I to zabójstwo jest bratobójstwem. I to świętokradztwo jest ogołoceniem z wotów i klejnotów cudownego obrazu Najświętszej Panny Częstochowskiej… Dokonał tego strażnik najdroższej pamiątki narodowej i katolickiej” - opisał.

Okradziony obraz Czarnej Madonny na Jasnej Górze

„Bracia paulini jasnogórscy, którzy wczesnym rankiem tego dnia otworzyli kaplicę, zauważyli z przerażeniem, że cudowny obraz, zawsze świetlisty i migocący - zmatowiał. Jak potem opowiadali oficerom rosyjskiej policji śledczej - nawet nie śmieli się zbliżyć, badać, podnieśli tylko krzyk, na który zbiegła się reszta zgromadzenia, aby stwierdzić, że złote korony nad głowami Matki Boskiej i Dzieciątka, wysadzane drogimi kamieniami, zostały wyłamane, a z Matki Boskiej zdarto sukienkę z pereł. Znikły wota. Ogrom przestępstwa mierzono nie tylko śmiałością świętokradców, którzy targnęli się właśnie na Jasną Górę, ale i ogromem łupu. Ilość pereł była wielka, złodzieje w pośpiechu nie zauważyli nawet, że uronili 14 pereł” - napisał Krzysztof Kąkolewski („Trzy złote za słowo”, 1973).

Wiadomość wstrząsnęła Polakami pod trzema zaborami. Przeor Paulinów Euzebiusz Rejman w kazaniu z 25 listopada 1909 r., przedrukowanym w kilku tytułach powiedział: 

Dziś patrzymy na znieważony obraz Najświętszej Panny, odarty ręką zbrodniarza z koron i sukni, przy którym od sześciu wieków tylu łask doznano, tylu chorych uleczonych, tylu smutnych pocieszonych, tylu grzeszników nawróconych! …skąd się wziął zbrodniarz i podobny świętokradca tak wielki i gdzie się tego nauczył?

Na wszystkich ziemiach polskich odprawiano msze za odzyskanie świętych kosztowności i stawiano figury Maryi – takie, jak stojąca do dziś w Kozienicach, z napisem „Na przebłaganie za świętokradztwo obrazu Matki Boskiej w Częstochowie 1909 r.”.

Śledztwo w sprawie sprofanowania obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej

Śledztwo nabrało rozpędu dopiero w następnym roku, gdy się okazało, że świętokradca popełnił też morderstwo. Rankiem 26 lipca 1910 r. włościanin Marcin Cudak pomiędzy wsiami Gidle i Zawady koło Częstochowy znalazł w przydrożnym rowie drewnianą skrzynię. „Na samem dnie trup mężczyzny, pokryty wielu ranami, zadanemi - jak wykazała ekspertyza lekarska - toporem. (…) Rany zostały zadane ręką pewną i śmiałą. (…) Oprócz zadawania ciosów morderca dusił ofiarę” - opisał dziennik „Świat”.

Ofiarą okazał się Wacław Ewaryst Macoch, zamieszkały w Warszawie przy ul. Żelaznej 31, od półtora miesiąca żonaty z Heleną Katarzyną Krzyżanowską, nazywaną „Lalą” lub „Lalutką”.

Szybko ustalono, że mordercą jest jego krewny - Kacper Macoch – o imieniu zakonnym Damazy, zakonnik paulinów. Helena była od lat jego utrzymanką. Damazy osobiście ożenił krewnego ze swoją kochanką, gdyż spodziewała się dziecka. Okazało się, że do zbrodni doszło na Jasnej Górze, w celi Macocha - nr. 38 na II piętrze. A także, że w sprawę jest zamieszany Izydor Starczewski z celi nr. 11 na I piętrze - oraz Bazyli Olesiński, zamieszkały „na końcu korytarza po tej stronie, co Damazy”.

Tym trzem braciom zakonnym udowodniono regularne nadużycia klasztornego skarbca - wielkie sumy wydawali na konsumpcję, kobiety, luksusy: tylko Krzyżanowska, pieniądze uzyskiwane od Macocha roztropnie inwestowała.

Sprawca sprofanowania obrazu zmarł w celi

Zakonnik został jesienią 1914 r. osadzony „w specyalnej celi dla niedomagających”, a w styczniu 1916 r. trafił do więziennego szpitala, pod opiekę dra Rothbauma. Zmarł w skrusze i żalu „wskutek gruźlicy płuc i silnej scrofulozy ogólnej, która zaatakowała ze szczególną siłą szyję i gardło. Ostatnie miesiące jego życia, pełne okropnych cierpień fizycznych i katuszy moralnych, mogą stanowić przykład pokuty”.

Pogrzeb Macocha odbył się na cmentarzu miejskim 7 września 1916 r. Do dziś na portalach turystycznych można znaleźć współrzędne grobu z napisem „śp. ksiądz Damazy Macoch wielki grzesznik i wielki pokutnik prosi o modlitwę”. Sprawa Macocha stała się inspiracją dla wielu autorów. Już w 1910 r. Tadeusz Boy-Żeleński uwiecznił rewizje na Jasnej Górze w „Opowieści dziadkowej o cudach jasnogórskich” napisanej dla kabaretu „Zielony balonik”.

Jaką wartość miały skradzione precjoza na Jasnej Górze?

Detektyw Marcin Popowski ujawnił PAP, że carskie organa ścigania mogły - po ucieczce Macocha z klasztoru na Jasnej Górze - skoncentrować się na jego łupach. „Zauważmy, że prasa w różnych zaborach inaczej wycenia jego przestępcze obroty” – podkreślił.

Podczas przesłuchań tuż po zatrzymaniu w Krakowie - za kordonem - na marginesie pytań o zabójstwo, zestawiano wydatki Macocha. Wyszło co najmniej 34 tysiące rubli! Tymczasem ustalenia z Rosji dotyczące strat są wielokrotnie mniejsze. Być może rosyjscy śledczy rozkradli odnalezioną gotówkę i precjoza, zamiast je oddać zakonowi 

– dodał detektyw Popowski.

Regionalizmy częstochowskie - znasz ich znaczenie?

Pytanie 1 z 10
My podajemy słowo, a ty jego znaczenie. Guguła: