Ślązak pozwał prezydenta Polski. Ogłoszono wyrok
W lipcu 2020 roku mieszkaniec województwa śląskiego Gerard Weychert złożył pozew w w Sądzie Okręgowym w Rybniku przeciwko prezydentowi Polski, Andrzejowi Dudzie. Tamtejszy sąd uznał jednak, że głowa państwa jest wyłączona spod jurysdykcji sądów powszechnych i pozew odrzucono. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, który nakazał rozpatrzyć sprawę.
W pozwie Weychert zarzucił Andrzejowi Dudzie naruszenie praworządności. Według niego to właśnie prezydent Polski odpowiada za chaos prawny w Trybunale Konstytucyjnym i połączenie stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Według niego Duda ponosi winę za sytuację w Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Nieporządek prawny w państwie miał spowodować, że Gerard Weychert ma ograniczone prawa obywatelskie. Dlatego też żądał od Dudy przeprosin i 5 tys. złotych zadośćuczynienia a cele społeczne.
Mieszkaniec Śląska chciał też, aby sąd zakazał Dudzie dokonywania jakichkolwiek dalszych zachowań naruszających zasady demokratycznego państwa prawa, z jednoczesnym zobowiązaniem do podejmowania działań zmierzających do ochrony porządku konstytucyjnego w Rzeczpospolitej.
Prezydent nie przyczynił się do nieudolności sądów
Wyrok w tej sprawie zapadł po blisko czterech latach, w czwartek 23 maja. Zgodnie z nim prezydent Andrzej Duda nie musi przepraszać Gerarda Weycherta. Sąd stwierdził, że słowa prezydenta w żaden sposób nie przyczyniły się do nieudolności wymiaru sprawiedliwości.
Prawo do życia w demokratycznym państwie prawa ma charakter dobra wspólnego dla wszystkich obywateli, ale już nie dobra osobistego. Wpływa ono na jakość ludzkiego życia, ale jednak pochodzi z "zewnątrz". Dlatego powództwo podlegało oddaleniu - stwierdziła sędzia Magdalena Antosiewicz - cytowana przez "Rzeczpospolitą".
Pozew został więc oddalony jako bezzasadny, a mieszkaniec Śląska ma ponieść koszty procesu. Pełnomocnik Weycherta zapowiedział apelację.