"Madonnę pod jodłami", uważaną za jedną z najpiękniejszych reprezentacji Matki Bożej w sztuce europejskiej, już niedługo będzie można podziwiać w Muzeum w Gliwicach. Obraz zawiśnie w otoczeniu dwóch innych, ważnych renesansowych dzieł: XV-wiecznej "Alegorii Mądrości Bożej” szkoły florenckiej oraz portretu „Chłopiec ze szczygłem” Antona Möllera z 1586 roku.
Wernisaż zaplanowano na sobotę 14 stycznia. Dzieło będzie można podziwiać w Willi Caro (ul. Dolnych Wałów 8a) przez ponad rok. "Madonna z jodłami" pozostanie w Gliwicach do 2 kwietnia 2023 roku. Wystawie będzie towarzyszył program edukacyjny i oprowadzania kuratorskie.
W dniu otwarcia prof. Wojciech Kowalski wygłosi wykład inauguracyjny pt. „Szczęśliwy powrót skradzionej Madonny. Losy arcydzieła Lucasa Cranacha starszego". Co ciekawe, to właśnie prof. Kowalski, gliwiczanin i wieloletni pełnomocnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury, prowadził negocjacje ze stroną szwajcarską, które doprowadziły do odzyskania obrazu. A historia o tym, jak to się stało, że na ponad 60 lat obraz zniknął z Polski, jest równie ciekawa, co dramatyczna.
Burzliwe perypetie niemieckiej Madonny
Niemiecki malarz Lucas Cranach namalował "Madonnę pod jodłami" około 1510 roku na zlecenie wrocławskiej katedry. W 1517 roku obraz został przewieziony z Wittenbergi do Wrocławia i przez ponad 400 lat zdobił kaplicę św. Jana Ewangelisty.
Sprawy skomplikowały się w czasie II wojny światowej. W obawie przed alianckimi nalotami władze hitlerowskie wywiozły obraz najpierw do klasztoru cystersów w Henrykowie, a następnie do Kłodzka. W 1945 roku powrócił do Wrocławia do Muzeum Archidiecezjalnego, ale niestety nie w pierwotnym stanie. Obraz pękł na dwie części, w związku z czym zlecono jego konserwację.
Na zlecenie Muzeum prace naprawcze wykonał niemiecki duchowny Siegfried Zimmer. A ten potajemnie zamówił u swojego dawnego parafianina Georga Kupke kopię obrazu. Gdy trzy lata później księdza zmuszono do wyjazdu z Wrocławia do sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech, powiesił w wrocławskiej katedrze podróbkę, a oryginał wywiózł ze sobą.
Aż do 1961 roku kopia "Madonny pod jodłami" uchodziła we Wrocławiu za oryginał. Jego autentyczność podważyła dopiero polska konserwator Daniela Stankiewicz. Mniej więcej w tym samym czasie w Monachium Zimmer pozbył się dzieła Cranacha, sprzedając je antykwariuszowi Franzowi Waldnerowi. Od lat 70. oryginał kilkukrotnie pojawiał się na międzynarodowym rynku antykwarycznym.
Na początku nowego stulecia prywatny kolekcjoner przekazał dzieło szwajcarskiemu Kościołowi. Początkowo planowano, by go sprzedać, a dochód przeznaczyć na cele dobroczynne. Ostatecznie jednak zdecydowano się zwrócić obraz prawowitemu właścicielowi. Kontakt z Muzeum Archidiecezjalnym podjęto w marcu 2012 roku. Kilka miesięcy później "Madonna pod jodłami" przy pomocy Ministerstwa Spraw Zagranicznych wróciła do Polski.