Tomasz Maszczyk, wieloletni dziennikarz, przez blisko 30 lat relacjonował z Śląska, najważniejsze wydarzenia z regionu, kraju i świata. Miesiąc temu zmarł nagle na Dominikanie… Przez cały ten czas,bardzo wiele osób walczyło, by mógł wrócić do domu. Wszystkie procedury, w dobie COVID-19, stały się jeszcze bardziej problematyczne. Rodzina zmarłego spotkała się po drodze z mnóstwem problemów i przeciwności. Dziś w dobie pandemii niemożliwy jest pogrzeb w dużym gronie rodziny i znajomych.
Dziennikarz był bardzo poważany i lubiany w śląskim środowisku dziennikarskim. Wspominany jako człowiek ciepły, serdeczny z ogromnym poczuciem misji pomagania ludziom. I od słów szybko przechodził do czynów.
Dziennikarka Super Expressu- Katarzyna Zaremba- Majcher , Daria Klimza -dziennikarka radia TOK FM oraz Marta Ludwiczek - dziennikarka TVN24 zorganizowały wśród dziennikarzy na Śląsku zbiórkę na kwiaty, które miały trafić na grób Tomka Maszczyka. Błyskawicznie udało zebrać się dużą kwotę. I równie szybko ofiarodawcy zdecydowali, że kwotę można spożytkować w szczytnym celu, takim, z którego ucieszyłby się ich zmarły kolega. Tak zrodziła się zbiórka "Dobro wraca z Tomkiem" na portalu Pomagam.pl.
https://pomagam.pl/dobrowracaztomkiem
Tata był dla ludzi, żył dla ludzi, chciał i pomagał wszystkim, których spotkał. Częstochowa była mu bliska i częstochowski szpital naprawdę potrzebuje teraz pomocy. Liczy się każdy grosz. Znając tatę, wiem, że gdyby teraz był z nami pomagałby jak tylko by mógł. On taki był. Mam nadzieję, że dobro wróci- mówi w rozmowie z nami Justyna Maszczyk, córka zmarłego dziennikarza.
Cel to 100 tysięcy złotych dla Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie. Liczy się każda pomoc!
Szpital w dobie koronawirusa potrzebuje wielu izolatek i śluz, które zapewnią bezpieczeństwo personelowi medycznemu i pacjentom. Trzeba je po prostu zbudować. Zbudować trzeba również całą instalację do podpięcia stanowisk z respiratorami. Szpital choć nie jest tzw. jednoimiennym, to jest na pierwszej lini frontu, to właśnie w nim pacjenci oczekują na wyniki testów na koronawirusa. Kwestie zbudowania w szybkim tempie miedzy innymi właśnie śluz są kluczowe. I nawet gdyby miało się okazać, że dzięki Naszej wspólnej pomocy, choć jedna pielęgniarka ,choć jeden lekarz , czy lekarka wróci do domu ,do swojej rodziny ,po skończonym dyżurze, cała i zdrowa, to wiem że ma to sens- dodaje Justyna Maszczyk