Tam właśnie często trafiają zwierzaki schorowane, potrzebujące opieki weterynaryjnej, operacji i specjalnego żywienia.
- Kiedyś posiadanie zwierzęcia było frajdą, teraz jest przede wszystkim obciążeniem finansowym. Widzimy to po fakturach, które dostajemy z gabinetów zewnętrznych za leczenie naszych podopiecznych. Widzimy jak trudno jest przysłowiowemu Kowalskiemu zapłacić chociażby za podstawowe szczepienia, a co dopiero gdy przychodzi do operacji - powiedziała nam Aleksandra Szczęśniak z sosnowieckiego Stowarzyszenia "Nadzieja na dom".
Gorszą sytuację finansową ludzi pracownicy schroniska obserwują też po różnego rodzaju zbiórkach pieniężnych na zwierzaki. Niestety wpływa na nie coraz mniej pieniędzy.
- Nie mamy pretensji do ludzi, bo wiadomo muszą jeść, żyć i zapewnić dobrobyt swojej rodzinie, sobie, swoim zwierzętom. Natomiast obawiamy się tego, że w którymś momencie nie będziemy mogli zapewnić ponadpodstawowej opieki weterynaryjnej na takim poziomie na jaką zasługują nasi bezdomni podopieczni. Tego się obawiamy bardzo - dodaje Aleksandra Szczęśniak.
W sosnowieckim schronisku przebywa obecnie ok 90 psów i 90 kotów.