Język wilamowski na ostatniej prostej. "Przeszkodą" prezydent RP?
To niemal historyczna chwila dla mieszkańców Wilamowic w województwie śląskim. W ubiegłym tygodniu Senat przegłosował ustawę uznającą język wilamowski za regionalny. Wcześniej uchwałę poparł Sejm, więc mieszkańcy Wilamowic są bliżej, niż dalej, aby nie tylko ich język, ale całą kultura została uznana formalnie przez państwo. Jest to o tyle wyjątkowe i ważne, bowiem jeszcze około 30 lat temu tym językiem posługiwało się zaledwie kilkanaście osób. Dzięki staraniom m.in. dr Tymoteusza Króla z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk, który języka wilamowskiego nauczył się jeszcze w dzieciństwie od sąsiadki, która się nim czasem opiekowała.
Dziś językiem wilamowskim posługuje się kilkadziesiąt osób, a wiedza o tym języku i kulturze wilamowskiej stale jest poszerzana. Do zaznaczenia się tego języka na kulturalno-językowej mapie Polski zdecydowanie może się przyczynić podpisanie ustawy przez prezydenta Karola Nawrockiego.
Uważamy, że gdyby państwo polskie wydało jakiś dokument, iż język wilamowski jest częścią dziedzictwa kultury polskiej i nie powinien być prześladowany, to taki wpis do ustawy o języku regionalnym byłby najlepszym dokumentem i zadośćuczynieniem - powiedział kilka tygodni temu w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Tymoteusz Król.
Polecany artykuł:
Język wymysioeryś do dziś jest zakazany. Trudna historia
Historia tego języka nie należy do najłatwiejszych. Pomijając jej początki, wilamowski stał się solą w oku w czasie II wojny światowej, a po jej zakończeniu - władz komunistycznych, które zakazały posługiwania się językiem "wymysioeryś", jak w orginale jest nazywany wilamowski.
- Pod pretekstem oskarżeń o kolaborację („podpisanie folkslisty”) wiele rodzin zostało wyrzuconych ze swoich gospodarstw i domostw przez mieszkańców okolicznych, etnicznie polskich wsi za przyzwoleniem miejscowych władz - czytamy w Wikipedii.
Wiele osób zostało zesłanych na roboty przymusowe do ZSRR, część trafiła do obozów pracy na terenie Polski i więzień polskiej bezpieki. Wobec wielu mieszkańców Wilamowic stosowano akty przemocy, a w 1945 roku zakazano używania języka wilamowskiego.
Obecnie żyje tylko około dziesięciu starszych osób, które nauczyły się wilamowskiego w domach rodzinnych - mówiła blisko dwa temu Justyna Majerska-Sznajder, prezes Stowarzyszenia Wilamowianie w rozmowie z "Rzeczpospolitą", kiedy po raz pierwszy pojawił się temat uznania języka wilamowskiego za regionalny. - Dochodzi do tego kilkaset osób, które znają ten język biernie, ale mają blokadę z powodu m.in. prześladowań w PRL. Zaś dzięki działaniom rewitalizacyjnym udało nam się stworzyć grupę około 50 młodych użytkowników, mówiących płynnie po wilamowsku.
Grzegorz Franki: Ja nie mam nadziei
Uznanie języka wilamowskiego za regionalny było głównym tematem programu "Protokół rozbieżności" w TVP3 Katowice, którego gościem był Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego. Ten nie krył swojego sceptyzmu wprost stwierdzając, że prezydent Karol Nawrocki nie podpisze ustawy.
Prezydent Nawrocki zrobi to, co mu powie Nowogrodzka, czyli nie podpisze. koro posłowie pis głosowali przeciwko temu wymierającemu językowi to nie oczekuję niczego innego od mocodawców pana prezydenta - stwierdził gorzko Grzegorz Franki.
Franki dodał, że teoretycznie prezydent Karol Nawrocki jako prezydent wszystkich Polaków powinien dbać o interesy wszystkich obywateli, ale w tym przypadku nie bardzo wierzy, że tak się stanie. - Mnie ta sytuacja zupełnie nie dziwi dlatego, że ta strona polityczna nie szanuje i nie rozumie, albo nie chce rozumieć, że nasze państwo składa się z obywateli, którzy mają różną tożsamość, różne korzenie, różne spojrzenie na rzeczywistość, na to, co jest dzisiaj i co było kiedyś - mówi Franki i dodaje: - Fakt jest taki, że prezydent tego nie podpisze.
