Policyjny pościg w Gliwicach. Volkswagen Golf zatrzymał się na ogrodzeniu parafii
Pędzący volkswagen golf wjechał na chodnik obok parafii św. Bartłomieja w Gliwicach. Sytuacja była bardzo groźna, bo w niedzielny poranek w okolicy było wiele ludzi, zmierzających na mszę świętą. Na szczęście nikomu nic się nie stało, bo policyjny radiowóz zdołał zepchnąć pędzącego golfa na ogrodzenie okalające kościół i parafię.
Początek problemów kierowcy miał miejsce na ulicy Piwnej, kiedy nie zareagował on na sygnały dawane przez umundurowany patrol i z ogromną prędkością pędził, klucząc ulicami miasta. Kierowca golfa z ulicy Piwnej zdołał dojechać aż do dzielnicy Szobiszowice, po drodze łamiąc wiele przepisów ruchu drogowego. Policyjny radiowóz gonił uciekający pojazd aż do ulicy Bernardyńskiej, niedaleko kościoła św. Bartłomieja.
- Policyjna załoga nie miała dużo czasu do namysłu, gdy volkswagen wjechał na deptak przy świątyni - zdecydowano o użyciu radiowozu jako środka przymusu bezpośredniego i próbując zatrzymać uciekiniera, zepchnięto go z toru jazdy - chodnika. Kierujący golfem nie zdołał opanować auta i z impetem wpadł w kościelne ogrodzenie. Radiowóz zablokował samochód uciekiniera, a jego samego zatrzymano. Okazało się, że nie był nietrzeźwy, ale, jak sam przyznał, uciekał, bo wiedział, że jest poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności - informuje nadinspektor Marek Słomski, rzecznik gliwickiej policji.
Potwierdzono, że 40-letni mężczyzna jest ścigany listem gończym, wydanym przez Sąd Okręgowy w Gliwicach. Na miejsce, zgodnie z procedurami, przyjechali prokurator, ekipa dochodzeniowo-śledcza oraz przedstawiciele nadzoru kierowniczego Policji.
Najbliższe 4 lata i 6 miesięcy zatrzymany ma spędzić w więzieniu. Możliwe, że zostanie za kratami kolejne lata. Za ucieczkę przed policją prawo przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 5.
Polecany artykuł: