"Dzieci założyły jeżowi na nogi opaski zaciskowe tzw. trytytki. Plastik oczywiście zatrzymał przepływ krwi do kończyn i doprowadził do martwicy w jednej z łapek, druga wygląda na szczęście lepiej… Do ran spowodowanych uciskiem dobrały się niestety larwy much. Żeby dzikiemu jeżowi dobrać się do łapek gdy jest zwinięty w kulkę trzeba się bardzo postarać. Jeż najpierw musiał cierpieć podczas jego „rozpakowania” a później cierpienie związane z zaciskaniem opasek…" - pisał w sierpniu Jacek Wąsiński na Facebooku.
Niestety, mimo jego usilnych starań życia jeża nie udało się uratować.