Dachowanie w Tychach: Kto jest winien?
Do przykrego incydentu doszło w Tychach na ulicy Nowokościelnej. Samochó marki lexus dachował i został częściowo zniszczony.
Na miejsce wypadku w rejonie skrzyżowania z ul. Plac Wolności i ul. Norwida pierwsi przyjechali strażnicy miejscy. To oni udzielili kierowcy samochodu pierwszej pomocy i wezwali na miejsce służby ratunkowe. Na szczęście obrażenia okazały się niegroźne.
Wezwany na miejsce patrol policji przeprowadził wszelkie czynności i ustalił, że winą nie obarczy kierowcy. Nie otrzymał on także mandatu za niebezpieczną jazdę.
Ze wstępnych ustaleń pracujących na miejscu policjantów wynika, że do zdarzenia doszło w wyniku złego stany nawierzchni. Działania na miejscu trwały ponad dwie godziny. Policjanci KMP Tychy prowadzą dalsze postępowanie w tej sprawie - informuje portal 112Tychy.
Zobacz zdjęcia z miejsca dachowania
Dachowanie w Tychach: droga w fatalnym stanie
W przypadku dachowania bez udziału innych uczestników ruchu, zwykle policja orzeka o winie kierowcy z powodu niedostosowania prędkości do warunków panujących na drodze. To standardowa procedura. Tym razem jednak policjanci okazali się wyrozumiali dla kierowcy, co bardzo zaskoczyło mieszkańców.
Twierdzą, że w tym miejscu jest ograniczenie prędkości do 30 km/h więc o dachowanie trudno nawet na dziurawej drodze.
- Serio na Nowokoscielnej? Tam jest 30… co on robił ? Stan nawierzchni fatalny, ale przy 30 km/h by go tak nie wybiło - powątpiewa jeden z mieszkańców.