"Nie wycinaj drzew - to nasze płuca", "Stop wycince - ja sadziłam ten las" czy "Za ile sprzedacie nasz las?" to tylko kilka z haseł, które pojawiły się na tablicach zaniepokojonych mieszkańców.
W proteście wzięli udział również przedstawiciele dąbrowskiego magistratu. Wszyscy razem sprzeciwiają się działaniom Lasów Państwowych, które od kilku tygodni prowadzą prace pielęgnacyjne na Bukowej Górze.
Drzewa w tym miejscu znikają w zastraszającym tempie. "Dziennik Zachodni" podaje, że z Bukowej Góry zniknie od 400 do 800 drzew. Skala prowadzonych prac zmusiła mieszkańców do natychmiastowej reakcji.
W sieci pojawiła się petycja skierowana do leśników o zaprzestanie intensywnej wycinki. Pod apelem podpisało się ponad 900 osób. Do złożenia podpisu zachęca sam prezydent Dąbrowy Górniczej, Marcin Bazylak.
- Lasy Państwowe prowadzą prace pielęgnacyjne - jak same mówią - bo, gdy zapytaliśmy, jaka jest tu planowana wycinka, to dostaliśmy odpowiedź, że "wycinka to jest określenie szkalujące". W ramach tych prac kilkaset drzew zniknie. To, co się dzieje w ramach Planu Urządzenia Lasu, jest zatwierdzone przez Ministra Środowiska. Nie mamy jako samorząd wpływu na to, co tutaj się dzieje - tłumaczył kilka dni temu Bazylak.
"Dziennik Zachodni" podaje, że prace prowadzone przez Nadleśnictwo Siewierz na Bukowej Górze polegają na przerzedzeniu drzewostanu. Jest to konieczne, by pozostałe drzewa miały więcej miejsca, dostęp do światła i wody. Pod topór mają trafiać drzewa słabsze i mniej rokujące.