Czy wyrok w sprawie zabójstwa 21-latki z Siemianowic Śląskich jest ostateczny? Mecenas: plamki krwi nie są dowodem, że doszło do zabójstwa

i

Autor: archiwum

WIADOMOŚCI

Czy wyrok w sprawie zabójstwa 21-latki z Siemianowic Śląskich jest ostateczny? Mecenas: "plamki krwi nie są dowodem, że doszło do zabójstwa"

2024-09-11 16:43

Sąd Najwyższy tym razem uznał za bezzasadną kasację w sprawie Łukasza K. skazanego za zabójstwo 21-letniej Katarzyny z Siemianowic Śląskich Tym samym wyrok 25 lat więzienia jest ostateczny.

Kontakt z dziewczyną nagle się urwał

Sąd Najwyższy oddalił w środę kasację w sprawie, która rozpoczęła się w grudniu 2020 r., gdy rodzina zgłosiła zaginięcie 21-letniej Katarzyny M. Kobieta 5 grudnia napisała wiadomość SMS do znajomego, prosząc, by odebrał ją sprzed domu. Gdy mężczyzna dojechał na miejsce, z dziewczyną nie było kontaktu. Następnego dnia bliscy powiadomili policję o zaginięciu.

W poszukiwania zaangażowane były nie tylko służby, ale też media i lokalna społeczność. Wkrótce biegacz w odludnym miejscu zauważył spalone auto kobiety. Wtedy policja aresztowała jej partnera, 32-letniego wówczas Łukasza K., którego obciążyły zeznania sąsiadów, że przed zaginięciem kobiety para się kłóciła.

Partner przyznał się do winy

Dodatkowo, w mieszkaniu i na klatce schodowej śledczy zabezpieczyli ślady kryminalistyczne sugerujące, że doszło do przestępstwa. Zatrzymany przyznał się do spowodowania śmierci Katarzyny M. i złożył wyjaśnienia. Wskazał też, gdzie ukrył ciało kobiety.

Do Sądu Okręgowego w Katowicach 30 kwietnia 2021 r. trafił akt oskarżenia. Prokuratura wskazywała w nim, że działał w warunkach recydywy, gdyż wcześniej dopuszczał się przestępstw z użyciem przemocy. Łukasza K. poddano obserwacji psychiatrycznej. Biegli stwierdzili, że w chwili zabójstwa był poczytalny.

Z akt sprawy wynika, że sekcja zwłok nie wyjaśniła, w jaki sposób została zabita Katarzyna, bo ciało 21-latki było spalone. Jednak mężczyzna twierdził, że zabójstwo było nieumyślne. W trakcie kłótni miał Katarzynę popchnąć, a ona, upadając, uderzyła o twardą krawędź łóżka.

Łukasz K. usłyszał wyrok

15 września 2021 r. zapadł wyrok skazujący Łukasza K. łącznie za sześć przestępstw, (także za m.in. zbezczeszczenie zwłok, spalenie należącego do Katarzyny fiata punto, jazdę bez uprawnień i za zabójstwo) na karę łączną 25 lat więzienia. Wyrok ten utrzymał Sąd Apelacyjny w Katowicach. Obrona K. złożyła kasację i została ona wówczas przez SN uwzględniona. Sprawę skierowano do ponownej kontroli w instancji odwoławczej. Sąd Apelacyjny w Katowicach wyrok ponownie podtrzymał.

W środę Sąd Najwyższy rozpatrywał kolejną kasację złożoną przez pełnomocniczkę Łukasza K., która argumentowała, że postępowanie przed sądem odwoławczym było niekompletne. Obrończyni kwestionowała uznane za obciążające dla Łukasza K. zeznania o krzykach Katarzyny w dniu jej śmierci i o dowodach krwi.

- Niewielkie plamki krwi znaleziono w łazience, na pralce, na prześcieradle. W mieszkaniu, w którym Katarzyna mieszkała przez pół roku. Takie plamki nie są dowodem, że doszło do zabójstwa, znajdziemy je w niemal każdym domu – mówiła przed SN mecenas.

Prokurator wniósł o oddalenie kasacji, argumentując, że "nie jest naruszeniem prawa procesowego, gdy sąd oceni materiał dowodowy inaczej niż obrona czy prokuratura".

Sad Najwyższy przychylił się do tej argumentacji i uznał ją za "w sposób oczywisty bezzasadną". W ustnym uzasadnieniu sędzia SN Kazimierz Klugiewicz przypomniał, że wymiar sprawiedliwości pochyla się nad tą sprawą w kolejnych instancjach przede wszystkim dlatego, że nie dało się ustalić podczas sekcji przyczyny śmierci. Sędzia zaznaczył, że już pierwsza kasacja została uwzględniona de facto z powodu jednego zdania w uzasadnieniu wyroku – gdzie raz wskazano, że śmierć nastąpiła w wyniku pobicia, a raz, że w wyniku popchnięcia.

- Nie ma jednak wątpliwości, że upadek nastąpił na skutek agresywnej podstawy skazanego – tłumaczył sędzia Klugiewicz. - Obrażenia wskazują, że była przemoc fizyczna – podkreślił. Zdaniem obecnego składu sędziowskiego, nawet gdyby zupełnie nie było śladów krwi, nie świadczyłoby to o niewinności Łukasza M. - Zwłaszcza że nie wezwał pomocy, lecz wywiózł ciało i gdy się policja zainteresowała, podpalił samochód – dodał sędzia Klugiewicz.