Cmentarze dla zwierząt na świecie i w Polsce
Cmentarz dla zwierząt nie są niczym nowym na świecie. Już w czasach starożytnego Egiptu mumifikowano koty, a na Syberii odkryto grób psa datowany na 7 tys. lat. W nowożytnej Europie pierwsza nekropolia dla zwierząt została oficjalnie otwarta w 1881 roku w Londynie na terenie Hyde Parku.
Najwięcej tego typu miejsce znajdziemy w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Do najbardziej znanych należy zwierzęca nekropolia w Hartsdale, nieopodal Nowego Jorku. Swoje zwierzęta pochowały tam gwiazdy takie jak Diana Ross, Mariah Carey, Robert Merrill czy Kate Smith. Znajdziemy tam również pomnik z 1921 roku ku czci ponad 7 tysięcy psów, które zginęły służąc w wojsku podczas I wojny światowej.
W naszym kraju cmentarze dla zwierząt nie są niczym nowym. Pierwsze tego typu miejsca powstały w latach 90. XX wieku. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnich latach ich popularność rośnie. Obecnie zwierzęce nekropolie znajdziemy w Bydgoszczy, Toruniu, Gorzowie Wielkopolskim, Kątach Wrocławskich, Gdańsku, Słupsku, Szczecinie. W naszym regionie znajdziemy dwa takie cmentarze: w Bytomiu i w Rybniku. A już wkrótce na mapie województwa śląskiego pojawi się trzeci.
Cmentarz dla zwierząt pod Bydgoszczą tętni życiem. Zobacz zdjęcia.
Cmentarz dla zwierząt w Gliwicach wywołał burzę
Do otwarcia własnego cmentarza dla zwierząt szykują się Gliwice. Inicjatorem był Kajetan Gornig, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gliwice.
Zwierzęta, nawet umierając, wiele nas uczą — przyjmijmy tę naukę. Każdy, kto stracił psa czy kota czy inne zwierzę, wie, o czym mówię — mówi w rozmowie z o2.pl Kajetan Gornig, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gliwice.
Pomysł uzyskał poparcie Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych, a magistrat przeznaczył na ten cel 120 tys. zł. Budowa ma ruszyć jeszcze w tym roku. Nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie miałaby powstać zwierzęca nekropolia. Ale pewne jest, że nie wszystkim idea przypadła do gustu.
Krytycy uważają, że taka inwestycja to zbędna fanaberia i duża przesada. "Ludziom odbija szajba", "Sodoma i Gomora" – komentują. Są też tacy, którym nie podoba się nazwa "cmentarz dla zwierząt" i nawołują do używania nazwy "grzebowisko". Według nich zwierzęta nie umierają, tylko zdychają, dlatego też nie mają pochówku, a są grzebane.
Pojawiło się też mnóstwo głosów pozytywnych wobec inwestycji. Jej zwolennicy argumentują, że zwierzęta domowe towarzyszą człowiekowi przez lata i należy im się godny pochówek. Zwracają też uwagę, że w Polsce "nie ma co zrobić z ciałem ukochanego zwierzaka". – Albo się zostawia u weterynarza i zbiorowe palenie, albo w zasadzie nic. Brakuje możliwości pochowania swojego zwierzaka tak po ludzku i z godnością – napisała jedna z internautek.
Sprawa poruszyła nawet radnych w sąsiednich (i nieco dalszych) miastach. W mediach społecznościowych skomentował ją sosnowiecki radny Damian Żurawski.
Uważam, że w każdym mieście powinien powstać cmentarz dla zwierząt. To ważne, abyśmy mogli pożegnać naszych czworonożnych przyjaciół z godnością i szacunkiem, na jakie zasługują. Dla wielu opiekunów brak takiego miejsca oznacza brak możliwości godnego pochówku, a jedyną opcją pozostaje kremacja i anonimowa utylizacja. Cmentarz dla zwierząt to wyraz naszej troski, miłości i wdzięczności za lata, które spędziły u naszego boku - napisał radny Żurawski na Facebooku.