Trzy dni szukali Jacka Jaworka. Niczego nie znaleźli
Jak poinformowała śląska policja, ciała Jacka Jaworka od poniedziałku szukało 650 funkcjonariuszy. Byli to głównie funkcjonariusze ze Śląska, ale w poszukiwaniach brali udział również z Opola, Wrocławia, Krakowa, Kielc i komendy głównej. Policjantów wspierali ochotnicze straże pożarne, Wojsko Obrony Terytorialnej, Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i Straż Leśna.
Poszukiwania prowadzone były na terenach, które wcześniej nie były dostępne, bowiem tuż po zabójstwach o które podejrzany jest Jacek Jaworek, lasy wokół Borowców przeszła nawałnica. Dopiero po wielu miesiącach prac nad usuwaniem poprzewracanych drzew służby mogły przystąpić do przeszukania tej części terenu.
- Obszar, wyznaczony do poszukiwań, został zmapowany, wciągnięty do komputerów i podzielony na sektory. Policjanci wyruszyli w przydzielony sektor z trackerami GPS, a koledzy obserwowali ich ścieżki w czasie rzeczywistym na monitorach. Przeczesali w ten sposób trzy tysiące hektarów - informuje TVN24.
Policjanci natknęli się co prawda na kości, ale szybko okazało się, że były zwierzęce.
Jacek Jaworek poszukiwany jest po tym, jak w lipcu 2021 roku zamordował trzyosobową rodzinę i uciekł. Nie udało się go złapać mimo dziesiątek mniej lub bardziej prawdopodobnych informacji o jego pojawieniu się w okolicznych lasach lub miejscowościach w sąsiednich województwach lub nawet w Niemczech.